Data dodania: 16/09/2009
Na koniec roku spodziewamy się 1,7–1,85 tys. upadłości i likwidacji firm – mówi Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet.
Firma policzyła, że od początku roku z rynku zniknęło aż 1236 przedsiębiorstw. W całym roku osiągniemy poziom zbliżony do tego z 2006 roku kiedy przestało działać 1713 firm. W bardzo słabych latach 2003–2004 notowano po ponad 2,2 tys. takich zdarzeń. Upadłości najczęściej kończą się niespłaconymi długami, są bardziej groźne niż likwidacje – mówi Tomasz Starzyk.
Nie można jednak zapominać o czarnej liczbie mniejszych firm, które zawieszają działalność na czas kryzysu.
– W przypadku znacznego zadłużenia firmy właściciele przepisują majątek na członków rodziny, z którymi mają rozdzielność majątkową, i wracają na rynek w momencie poprawy sytuacji – mówi Tomasz Starzyk.
Ten problem wychodzi w analizach zaległości płatniczych. Najgorzej sytuacja wygląda w branży budowlanej i sektorach produkujących na potrzeby budownictwa. Na koniec I półrocza 4271 firm z branży budowlanej zalegało z płatnościami, a rok wcześniej było ich 2947 (wzrost o 1324). Problemy z płatnościami są też w branży producentów i dystrybutorów rur, urządzeń sanitarnych (wzrost przeterminowanych płatności na koniec czerwca o ponad 25 proc.), czy branży metalurgicznej (30 proc.)